Policjant zatrzymuje do kontroli samochód w którym
jedzie młode małżeństwo z dzieckiem. Daje kierowcy
alkomat.
- 0,8 promila - odczytuje wynik
- Panie władzo, macie zepsuty alkomat - odpowiada
stanowczo kierowca. - Niech żona dmuchnie.
- Pańska żona też ma 0,8 promila - mówi po chwili
policjant.
- Macie zepsute urządzenie i koniec. Niech dziecko
dmuchnie.
- 0,8 promila - mówi policjant i zwraca się do kolegi:
- Janek, alkomat nam się zepsuł.
Samochód odjeżdża, a kierowca mówi do żony:
- Widzisz, kochanie. Mówiłaś, żeby Kubusiowi nie dawać.
Zobacz - jemu nie zaszkodziło, a nam pomogło.
- Co
obecnie mówi policjant, kiedy łapie złodzieja na gorącym
uczynku?
- Jesteś aresztowany, paragraf dziesiąty, przykazanie
siódme!
Na
rozprawie sędzia pyta oskarżonego
- Dlaczego uciekł pan z więzienia?
- Bo chciałem się ożenić.
- No to ma pan dziwne poczucie wolności.
Policjant zatrzymuje faceta jadącego mercedesem,
ponieważ nie zatrzymał się na znaku Stop.
- Poproszę prawo jazdy.
- Ale panie władzo, czy mógłby pan powiedzieć, co ja
takiego zrobiłem?
- Nie zatrzymał się pan na znaku Stop.
- Ale panie władzo, po co miałem się zatrzymywać? Nie
widziałem żadnego samochodu w odległości kilometra.
- Nic nie szkodzi, przepisy trzeba przestrzegać.
- No, ale panie władzo, gdy dojeżdżałem do znaku to
zwolniłem gdzieś do 20 kilometrów na godzinę i gdy nie
zobaczyłem żadnego samochodu, pojechałem dalej.
- Zwolnił pan, ale się pan nie zatrzymał - mówił
poirytowany glina.
- Czy nie ma pan co innego do roboty, tylko wlepianie
mandatów za nic? Lepiej idź pan sobie pączka zjeść!
- Udam, że nie słyszałem ostatniego komentarza. A teraz
prawo jazdy poproszę.
- No dobra, ale niech pan mi najpierw wytłumaczy, jaka
jest różnica pomiędzy zwolnieniem a zatrzymaniem. Ja
nadal nie rozumiem, czemu nie wystarczy zwolnić.
- Chętnie panu wytłumaczę - glina otwiera drzwi od merca,
wyciąga kierowcę i zaczyna go lać pałą po łbie. Po
pięciu minutach pyta:
- Czy chce pan żebym zwolnił, czy żebym się zatrzymał?
Mężczyzna około 40-tki pomykał szosą w swoim nowiutkim
Porsche. Kiedy już dwukrotnie przekroczył dozwoloną
prędkość, we wstecznym lusterku zobaczył
charakterystyczne czerwono-niebieskie migające
światełka.
Pewien mocy swojego samochodu ostro przyspieszył, ale
wóz policyjny nie dawał za wygraną. Po chwili zdał sobie
jednak sprawę, że w ten sposób może przysporzyć sobie
wielu kłopotów i zjechał na pobocze. Policjant podszedł
do niego, bez słowa sprawdził prawo jazdy i powiedział:
- To był dla mnie długi dzień, zbliża się koniec mojej
zmiany, na dodatek jest piątek trzynastego. Mam dość
papierkowej roboty, więc jeśli znajdzie pan jakieś dobre
wytłumaczenie to może Pan odjechać bez mandatu.
Mężczyzna pomyślał chwilkę i powiedział:
- W zeszłym tygodniu moja żona zostawiła mnie dla
jakiegoś policjanta. Bałem się, że chciał mi ją pan
oddać.
- Życzę miłego weekendu - powiedział policjant.
|