Spotyka się na
ulicy dwóch kolegów.
- I co byłeś na polowaniu?
- Tak, właśnie wracam z lasu.
- Ustrzeliłeś coś?
- Oczywiście!
- To dlaczego torba jest pusta?
- Przecież nie jestem ludożercą.
Mąż telefonuje z
polowania do domu:
- Kochanie, będę za dwie godziny w domu.
- A jak tam łowy?
- Przez miesiąc nie będziemy kupować mięsa.
- A co upolowałeś? Jelenia?
- Nie.
- Dzika?
- Przepiłem całą pensję...
- Jak udało ci się
ostatnie polowanie?
- Świetnie! Ustrzeliłem kozę!
- Przecież u nas nie ma dzikich kóz.
- A kto powiedział, że ona była dzika?
Dwóch myśliwych na
polowaniu. Nagle jeden pada nieprzytomny. Drugi w panice
dzwoni na pogotowie:
- Kolega leży i chyba nie żyje!
- Tylko spokojnie. Najpierw musimy się upewnić czy na
pewno nie żyje.
Po dłuższej ciszy w słuchawce słychać strzał.
- W porządku. Co dalej?
Fąfara chwali się
sąsiadowi:
- Podczas ostatniego polowania ustrzeliłem trzy kaczki.
- Dzikie kaczki?
- Dzikie to one nie były, ale ta ich właścicielka...
|